Kiedy w połowie grudnia kapryśna aura zmienia
się co jakiś czas z późnojesiennej na wczesnowiosenną, to znak, że w
poszukiwaniu świąteczno-zimowej atmosfery pozostaje udać się do książek. W tym
celu warto sięgnąć po najnowszą publikację wydawnictwa Zakamarki. „Wigilia Mamy
Mu i Pana Wrony”, do której tekst napisała Jujja Wieslander, a ilustracje
wykonał Sven Nordqvist, miała
premierę 26 listopada 2014 roku.
Mama Mu i Pan Wrona – para sympatycznych
bohaterów – zdążyła już podbić serca starszych i młodszych przedszkolaków, gdyż
ich przygody w polskim przekładzie ukazują się regularnie od siedmiu lat. Mama Mu to dość niezwykła krowa, której nie
wystarcza, aby „spokojnie stać, żuć i gapić się przed siebie”*. Nie znosi nudy,
więc zazwyczaj ma mnóstwo ciekawych i trochę zwariowanych pomysłów. Wyjątkowo
pogodna, odważna, empatyczna, a przede wszystkim zawsze gotowa spełniać swoje
marzenia Mama Mu stanowi przeciwwagę dla nieco sceptycznie usposobionego Pana
Wrony, który z reguły kwestionuje jej poczynania. Z początku nie chce brać w
nich udziału (często powtarza, że dostanie „pióropleksji”), by w końcu dać się
wciągnąć – jak sam przyznaje – „w całe mnóstwo szaleństw”.
„Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony” wyróżnia się
spośród innych książek o tej parze przyjaciół. Przede wszystkim wyakcentowana
(i to już w tytule) zostaje postać Pana Wrony, wokół rozterek której zbudowana
zostaje świąteczna historia. Otóż w zimowy wieczór, kiedy w całym gospodarstwie
bieli się świeżutki śnieg, dzieci robią lampion ze śniegu, a gospodarz niesie
choinkę z lasu, Mama Mu „cała w podskokach” przygotowuje się do Świąt Bożego
Narodzenia. Wraz ze swoimi koleżankami cieszy się z ozdób, którymi żona gospodarza
przystroiła oborę, i w tajemnicy szykuje dla niego prezent-niespodziankę.
(Zdradzę, że ma to być bita śmietana, co wyjaśnia epizod ze skakaniem). W tym
samym czasie Pan Wrona, w nieco ponurym gnieździe i takimż nastroju narzeka na
ciemność, chłód i samotność, bo przecież – o czym jest przekonany – „nikt się
nie przejmuje wronami”. Postanawia wybrać się do obory, w której – jak zwykle –
jest ciepło i jasno. Tam, za sprawą Mamy Mu, uświadamia sobie, że nazajutrz
jest Wigilia. Natychmiast wpada w szał przygotowywania prezentów… dla siebie. (W przeciwnym razie, jak uważa, nic nigdy by
nie dostał). Prawdziwy dramat następuje, kiedy w przedwigilijną noc niecierpliwy
Pan Wrona wszystkie zapakowane, zalakowane, zaklejone wcześniej dla siebie
prezenty otwiera. Czy to oznacza, że jest już po Świętach? „Finito”? Jak zatem spędzi
Wigilię para głównych bohaterów? Może ktoś inny obdaruje Pana Wronę? Bitą
śmietaną? A może jajecznicą? Do czego przyda się rower i jaką rolę odegrają
kury?
„Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony” to ciepła i
nastrojowa książka o wartości przyjaźni, sile niespodzianek, prezentów podarowanych
od serca, które wcale nie muszą być drogimi upominkami. Książka o tym, że można
się pięknie różnić. Książka, która za sprawą cudownych ilustracji pozwala
poczuć świąteczną magię nawet wówczas, gdy za oknem wciąż jesienna zawierucha.
* Wszystkie cytaty pochodzą z książek o Mamie
Mu
Tytuł: Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony
Tekst: Jujja Wieslander
Ilustracje: Sven Nordqvist
Tłumaczenie: Michał Wronek-Piotrowski
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2014
Ilość stron: 28