poniedziałek, 16 czerwca 2014

Ledwie oczy przetrzeć zdołam

Szósta rano. A może nawet ciut przed. Obudził się. Ja próbuję spać dalej. Czuję na sobie badawcze spojrzenie. Wyczulone na każdy ruch. Na najmniejsze drgnienie powiek. "Nie śpis jus?". "Śpię, śpię" - mamroczę, uświadamiając sobie poniewczasie, że trzeba było jednak milczeć. "Tak? A czemu ja nie śpiem?". No właśnie. Czemu? Z żalem żegnam resztki snu, gdy w Młodziaku budzi się przemożna chęć czytania. "Ja, ja psyniese! O Meli!". I tak między szóstą a siódmą sprawdzamy, co słychać u Meli i czy nadal uderzyła się tylko w plaster. Czy Pan Wrona kolejny raz będzie pluł mrożonym szpinakiem. I czy Cynamon i Trusia się pogodzą. Operację tę powtarzamy też między szóstą a siódmą wieczorem. Lektur nie zmieniamy. Taki etap. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz